(Minghui.org)

Witaj, Mistrzu!Witaj, współpraktykujący!

Już po raz czwarty uczestniczę w konferencji Fa w niemieckojęzycznej części Szwajcarii. Za każdym razem, gdy siadałam, by podzielić się swoimi myślami, byłam bez słowa i całkowicie zdezorientowana, aż w końcu udało mi się coś napisać w ostatniej chwili. Zaglądając w głąb siebie, uświadomiłam sobie, że to wahanie wynika z lenistwa – przejawu pogoni za komfortem. Mam tendencję do skupiania się na zadaniach, które uważam za łatwe, i odkładania na później wszystkiego, co trudniejsze. Zauważyłam również, że jeśli chodzi o realizację tych trzech rzeczy, często wolę pozostać w swojej strefie komfortu i postępować zgodnie z rutynowymi procedurami. Kiedy staję przed zadaniami, z którymi czuję się mniej komfortowo lub których nie lubię, szukam różnych wymówek, by je odłożyć.

Przez 28 lat mojej praktyki kultywacyjnej w dużej mierze polegałam na opiece i wsparciu moich rodziców i współpraktykujących. Rzadko podejmowałam samodzielne decyzje i wyrobiłam sobie nawyk unikania głębokiej refleksji i analizy. Jednak po założeniu własnej rodziny i narodzinach dziecka, moje obowiązki i wyzwania się pomnożyły. Muszę pogodzić kultywację z życiem rodzinnym, a jednocześnie podjąć się roli mentora młodego praktykującego Falun Dafa. Stopniowo zdałam sobie sprawę, że być może Mistrz umiejętnie odwrócił sytuację, aby pokierować mną na mojej ścieżce kultywacyjnej. Dzięki temu procesowi wyeliminuję różne ludzkie dziwactwa i będę pilnie realizować te trzy rzeczy.

Zmiana mojego stanu kultywacyjnego

Mój mąż, zwykły człowiek z doktoratem z chemii, był pod silnym wpływem ateizmu i myślenia naukowego. Chociaż wspierał moją kultywację, pozostawał sceptyczny wobec niektórych niezwykłych zjawisk w Fa. Kiedy opowiadałam mu o prawdziwych okolicznościach, często uderzałam w ścianę i trudno mi było go przekonać lub zmienić jego poglądy. Początkowo myślałam, że po ślubie mogłabym stopniowo naprowadzić go na kultywację Falun Dafa. Jednak kiedy ostatecznie opuściłam rodziców i wyjechałam z mężem za granicę, aby mieszkać sama, zdałam sobie sprawę, że ten pomysł trudno wcielić w życie.

Mój mąż jest życzliwym, tradycyjnym człowiekiem. Jest bardzo rodzinny i troskliwy wobec mnie, pomaga mi w pracach domowych po pracy i gotuje w weekendy. Od zaręczyn aż do ślubu zawsze pielęgnowałam naszą relację z głębokim uczuciem. Ta emocjonalna więź stworzyła we mnie głęboki rozłam. Robiąc te trzy rzeczy, uznawałam siebie za praktykującą Falun Dafa, używając Fa do oceny sytuacji, utrzymując swój xinxing i szukając rozwiązań we własnym wnętrzu. Jednak będąc z mężem, wracałam do bycia zwykłą osobą i ulegałam wypaczonym ludzkim uczuciom miłości. Kiedy sprawy nie szły po mojej myśli, wpadałam w drobne napady gniewu i goniłam za ziemskim romansem i szczęściem – stan zupełnie nieodpowiedni dla kultywującej Falun Dafa. Często czułam wewnętrzny niepokój, ale nie wiedziałam, jak zmienić ten stan. W rzeczywistości to właśnie to przywiązanie do ludzkich uczuć i czułości powstrzymywało mojego męża przed zbliżeniem się do Fa.

Kiedy współczujący Mistrz zauważył, że nie robię postępów, wielokrotnie umawiał się ze współpraktykującymi, aby mnie oświecili. Zrozumiałam, że najpierw muszę osiągnąć przełom w studiowaniu Fa i zadbać o odpowiednią ilość i jakość codziennych zajęć. Wkrótce po tym, jak wyraziłam to życzenie, jedna z praktykujących podeszła do mnie i zapytała, czy będę z nią czytał Zhuan Falun każdego ranka. Byłam głęboko wdzięczna Mistrzowi za przemyślane rozwiązanie. Stopniowo zaczęłam odnajdywać wewnętrzny spokój.

Na początku rozpraszacze były ogromne. Gdy tylko wstałam rano, moje dziecko budziło się. Ponieważ dziecko było jeszcze dość małe, albo głośno płakało, albo domagało się, aby go podnieść i ponieść. Aby nie przeszkadzać drugiej praktykującej, trzymałam go na rękach przez pierwsze kilka dni, czytając jeden wykład. Stopniowo mój syn się do tego przyzwyczaił. Często tłumaczyłam mu również, jak ważne jest, aby mama codziennie studiowała Fa, i dziecko zdawało się to rozumieć. To pozwoliło mi w końcu pokonać przeszkodę studiowania Fa rano, przynajmniej do pewnego stopnia.

Jeśli chodzi o ćwiczenia, wielokrotnie ponosiłam porażki. Kiedy nie ćwiczę z grupą, niezwykle trudno mi było zachować systematyczność na dłuższą metę. Mistrz często oświecał mnie subtelnymi znakami: automatycznie budzę się około piątej rano lub budzi mnie przewracające się dziecko. Czasami słyszę w uszach melodię do ćwiczeń, mimo że nikt w pobliżu jej nie gra. Albo śni mi się, że ktoś mnie budzi, albo że mąż uderza mnie w nogę, tylko po to, żebym obudziła się zaskoczona. Ale ze wstydem muszę przyznać, że pod wpływem samozadowolenia pozostałam obojętna. Po pewnym czasie wytrwania we wczesnych godzinach porannych, nieuchronnie znów stawałam się leniwa. Jak tylko odpuściłam, choćby na jeden dzień, następnego dnia trudno mi było wstać tak wcześnie.

To mnie głęboko zaniepokoiło. Jak to możliwe, że nie potrafiłam zachować niezachwianej wytrwałości i fundamentalnej dyscypliny kultywującej – studiowania Fa i praktykowania ćwiczeń?

Pamiętam, jak uczeń zapytał Mistrza:

”Uczeń: Wytrwałość i siła woli są wrodzone i przeznaczone. Moja siła woli jest słaba. Kiedy zaciskam zęby i mocno się skupiam to, radzę sobie dobrze przez kilka dni, ale nie trwa to długo. Jestem bardzo sfrustrowany i nie wiem na czym polega mój problem. Bardzo się starałem studiować Fa i zapamiętać Fa, ale nie widziałem żadnej poprawy. Czy dzieje się tak dlatego, że myślenie o poprawie mojej woli poprzez studiowanie Fa jest formą dążenia, czy też jest tak, bo nie studiowałem wystarczająco dużo Fa? Jeśli podstawowym powodem jest to, że nie cenię siebie, to czy jest jeszcze dla mnie jakaś nadzieja?

Mistrz: Jeśli jest to uczeń Dafa, który kultywuje bardzo dobrze i który potrafi racjonalnie zrozumieć czym jest Dafa, to z pewnością będzie nad tym pracować wkładając w to odpowiednio dużo wysiłku i nie podda się w tej kwestii. Z drugiej strony mamy tych, którzy nie są pilni, podobnie jak tamci studiują Fa i wiedzą, że Fa jest bardzo dobre, ale ich myślenie nie jest ugruntowane w Fa i nie mają za wielu prawych myśli. Zatem oczywiście ich zrozumienie nie jest wysokie; a to oznacza, że nie mogą w pełni zrozumieć, jak cenne jest Fa. Dlatego też nie wszyscy są tak zmotywowani.” (Nauczanie Fa w mieście Los Angeles )

Zdałam sobie sprawę, że jeszcze tak naprawdę nie pojęłam „cenności Fa”. Chociaż otrzymałam Fa w dzieciństwie, pozostawałam nieco zagubiona w ogromnej kadzi barwiącej zwykłego ludzkiego społeczeństwa. Pod wpływem kultury partyjnej i ateizmu często zapominałam o swoim pochodzeniu i misji. Niezdolna do utrzymania racjonalnych, szczerych myśli w towarzystwie zwykłych ludzi, łatwo dawałam się ponieść i unosić ludzkim emocjom.

Później, pod przewodnictwem Mistrza, znalazłam współpraktykującego, który dołączał do mnie każdego wieczoru do praktyki online. Chociaż zdarzały się sporadyczne przerwy, nasze wzajemne wsparcie okazało się niezwykle skuteczne. Bardzo pomagało nam wzajemne motywowanie się, wspólne uczenie się Fa i praktykowanie ćwiczeń. Nieświadomie zmieniło się również moje otoczenie rodzinne.

Kultywowanie ponad emocjami w obliczu prób rodzinnych

W miarę postępów w mojej osobistej kultywacji stopniowo dostrzegałam swoją tendencję do popadania w skrajności w próbach równoważenia kultywacji z życiem rodzinnym. Początkowo dawałam rodzinie absolutny priorytet, uzasadniając to twierdzeniem, że kultywuję siebie tak bardzo, jak to możliwe, jednocześnie dostosowując się do sytuacji zwykłych ludzi. Ta wymówka wynikała z wygody i dlatego nie stawiałam kultywacji na pierwszym miejscu.

Po uświadomieniu sobie tego, popadłam w drugą skrajność. Wypełniałam dni mnóstwem pracy, często pracując do późna w nocy. Zaniedbywałam prace domowe i miałam mało czasu na rozmowy z mężem. Często mawiał sarkastycznie: „Mimo że pracuję, jesteś bardziej zajęta niż ja”. Ponieważ skupiałam się wyłącznie na moich projektach walidacji Fa, nie stawiając na pierwszym miejscu interakcji z mężem ani codziennej komunikacji, narzekał za każdym razem, gdy chciałam wyjść, aby potwierdzać Fa, lub prosiłam go, aby przez dłuższy czas opiekował się naszym dzieckiem. Nie miałam czasu ani dla niego, ani dla naszego syna.

W okresie szczególnego napiętego projektu, mój mąż bawił się z synem wieczorami i w weekendy, kiedy był w domu, podczas gdy ja pracowałam przy komputerze. Pewnego weekendu po zakończeniu projektu wzięłam udział w wydarzeniu Falun Dafa. Kiedy wróciłam do domu, mąż zaczął mnie ignorować. Jego odpowiedzi były krótkie, wyraz twarzy pozbawiony wyrazu, a irytacja wyczuwalna. Ciągle przypominałam sobie, żeby zajrzeć w głąb siebie, zachować spokój i ucieleśniać współczucie, jakiego oczekuje się od praktykującego Falun Dafa. Na zewnątrz unikałam odzwierciedlania jego chłodu i aktywnie okazywałam mu zainteresowanie. Jednak w głębi duszy czułam się niespokojna, zmęczona i głęboko zaniepokojona. Cierpiałam, ponieważ nie rozumiał i nie wspierał moich wysiłków tak, jak robili to moi współpraktykujący, a ja czułam się całkowicie odizolowana. Tego wieczoru rozpoczęłam z nim szczerą rozmowę i dowiedziałam się, że jego alergiczny nieżyt nosa, zaostrzony przez natłok pracy, ostatnio doprowadził do problemów ze snem, częstych bólów głowy w ciągu dnia i ciągłego wyczerpania fizycznego. Ponownie zapytał mnie, czy mogłabym rzucić pracę w mediach, aby zająć się domem i skupić się na opiece nad dziećmi.

Myślę, że reakcje męża musiały wynikać z moich własnych problemów z zachowaniem. Nie zgodziłam się na jego prośbę, ale po prostu obiecałam, że będę lepiej zarządzać swoim czasem, aby odciążyć go od tego ciężaru.

Zaczęłam się zastanawiać: Gdybym naprawdę musiała wybierać między kultywacją a mężem, co bym wybrała? Odpowiedzią była niewątpliwie kultywacja, bez wahania. Skoro Mistrz chciał, abyśmy osiągnęli doskonałość poprzez kultywację wśród zwykłych ludzi, musi istnieć ścieżka, którą możemy podążać. Moje niepowodzenie w podążaniu tą ścieżką z pewnością wynikało z nierozpoznanych przywiązań i niewystarczającej nauki Fa. Dlaczego więc stale oscylowałam między skrajnościami i nie potrafiłam pogodzić tych trzech rzeczy z normalnym życiem rodzinnym? Dostrzegłam w sobie to nieczyste, chciwe serce. Moim celem w tych trzech rzeczach było stworzenie zrelaksowanej, harmonijnej atmosfery rodzinnej, aby zyskać zrozumienie i wsparcie męża. To było wykorzystywanie Fa; moje serce było nieczyste. Dostrzegłam również moją intensywną żądzę sławy i obojętność lub gniew ze strony innych, które wciąż mną intensywnie wstrząsały. Do tego dochodziło moje emocjonalne przywiązanie i zależność od męża, zapominając, że prawe myśli i czyny praktykującego Dafa są najważniejsze.

Dlatego postanowiłam wyeliminować te negatywne przywiązania i zaprzestać niestrudzonej pracy dla sławy, zysku i uczuć. Musiałam przestrzegać standardów Fa Mistrza i traktować męża jak każdą inną żywą istotę. Ta więź małżeńska w tym życiu istnieje wyłącznie dla Fa. Jeśli ktoś nie potrafi dostosować się do Dafa, nie będzie miał przyszłości. Nie mogę pozwolić, by mnie ściągał w dół; moja główna świadomość musi pozostać czujna. Jednocześnie muszę wysyłać prawe myśli przeciwko tym ludzkim przywiązaniom i ingerencjom oraz odrzucić wszelkie aranżacje starych sił. Uświadomiłam sobie, że moja kultywacja wcześniej nie była wystarczająco solidna; nie pojęłam powagi kultywacji. Dążąc do osiągnięcia bezgranicznego blasku Buddów, Tao i bogów, jednocześnie oddawałam się ulotnym przyjemnościom tej fizycznej egzystencji, będąc zaledwie pyłkiem kurzu w kosmicznym koszu na śmieci. Musiałam być uważna na każdą myśl i intencję i nie pozwolić, by ludzkie przywiązania na mnie wpływały. Prawidłowe wykonywanie tych trzech rzeczy jest niewątpliwie słuszne. Moja motywacja i nastawienie były nie na miejscu.

Od tamtej pory staram się przezwyciężać lenistwo małymi krokami w życiu codziennym. Prace domowe można wykonywać stopniowo, zamiast pozwolić im się kumulować. Utrzymuję dom w jak największym porządku, a nawet czystości, gdy nasze dziecko jest w szkole. Wieczorami przygotowuję pyszne posiłki, uwzględniając preferencje męża, zamiast spieszyć się z zadaniami. Dbając o naukę i praktykę Fa, a także o realizację projektów, poświęcam więcej czasu na szczere i serdeczne rozmowy z mężem. Stałam się też spokojniejsza i nie jestem już tak podatna na jego wpływy. Kiedy ma problemy lub źle się czuje, nie reaguję już tak emocjonalnie jak kiedyś. Zamiast tego zdałam sobie sprawę, że ludzie napotykają różne trudności z powodu swojej karmy i że nie ma on tyle szczęścia co ja, będąc praktykującym Falun Dafa. Jest mi go żal. Staram się go prowadzić, kierując się wglądem w Fa, podczas gdy moje wnętrze pozostaje nietknięte przez niego. W życiu codziennym staram się przestrzegać wymogu Fa, aby zapewnić te trzy rzeczy, utrzymując jednocześnie harmonijne życie rodzinne.

Kiedy moje intencje były odpowiednio zbieżne, mój mąż stopniowo się rozluźniał, a nawet przejmował inicjatywę w opiece nad dzieckiem i pracach domowych. Nie narzeka już na moje zaangażowanie w walidację Fa i często ze mną pracuje. W weekendy, kiedy zabieram nasze dziecko na praktyki lub sesje nauki, przygotowuje posiłki w domu. Kiedy widzi, jak czytam Fa online, pomaga dziecku w myciu i ubieraniu. Kiedy słyszy, jak nasz syn bezbłędnie recytuje kilka wersetów z Hong Yin, jest naprawdę zdumiony postępami dziecka.

Budowanie charakteru poprzez prowadzenie młodego współpraktykującego

Mój syn ma teraz trzy lata. Zachowuje się wyjątkowo dobrze i rzadko płakał przed swoimi pierwszymi urodzinami, mimo że wymagał ode mnie wiele uwagi. Rozumiem, że dzieci urodzone w rodzinach praktykujących Falun Dafa mają niezwykłe pochodzenie i niewątpliwie pojawiły się dzięki Fa. Czuję się odpowiedzialna za właściwe prowadzenie go w kultywacji. Jednak mój własny stan kultywacji nie był w przeszłości wystarczająco stabilny. Nie byłam w stanie odpowiednio zrównoważyć kultywacji i opieki nad dzieckiem, więc często przerywałam studia i praktykę Fa. Przez długi czas nie byłam w stanie ustalić regularnego, codziennego planu. Od czasu do czasu inni praktykujący przychodzili do mnie, aby podzielić się swoimi doświadczeniami na temat tego, jak właściwie prowadzić młodych praktykujących. Wskazywali również na niektóre moje niedociągnięcia, takie jak zbytnia pobłażliwość czy nieprzestrzeganie zasad. Nie doceniałam jednak oświecenia, którego Mistrz udzielał mi za pośrednictwem innych praktykujących. Powodowana pragnieniem sławy, próżnością i zazdrością, nie potrafiłam spokojnie przyjąć ich rad. Zewnętrznie je akceptowałam, ale w głębi duszy często czułam opór, nawet poczucie niesprawiedliwego traktowania, ponieważ wierzyłam, że nie rozumieją moich trudności. W końcu każde dziecko ma inną osobowość i inną ścieżkę rozwoju – nie mogłam po prostu naśladować innych.

Później, studiując Fa, uświadomiłam sobie swoją zazdrość, niechęć do krytyki i pragnienie aprobaty. Te przywiązania maskowały również moją potrzebę komfortu i lenistwo. Używałam dziecka jako wymówki dla własnego braku troski. Kiedy inni wskazywali na moje niedociągnięcia, często usprawiedliwiałam się, mówiąc, jak bardzo byłam wyczerpana opieką nad dzieckiem lub jak bardzo jego hałas zakłócał moją praktykę. Nie mogłam znaleźć regularnego czasu na studiowanie Fa, ćwiczenia ani wysyłanie prawych myśli. Więc znowu obwiniałam syna, ponieważ był jeszcze mały i miał nieregularny sen. Moje dziecko jest tutaj, aby kultywować razem ze mną; to nie powinno być przeszkodą. Dlaczego nie mogłabym być wytrwała i wziąć na siebie odpowiedzialności? Kiedy zdecydowałam się zmienić swoje nastawienie, mój syn w pełni współpracował. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że to moje własne myśli przez cały czas hamowały mój postęp i że zmarnowałam tyle czasu.

Zaczęłam recytować wiersze Hong Yin z synem i czytać Fa obok niego. Kiedy tylko było to możliwe, odtwarzałam nagrania wykładów Mistrza Li. Czasami pozwalałam mu też słuchać młodych praktykujących w radiu Minghui, dzielących się swoimi doświadczeniami z tradycyjnymi historiami kulturowymi na platformie Gan Jing World. Kiedy nadchodziła pora wieczornej praktyki, nie zamartwiałam się już, jak go najpierw ukołysać do snu. Zamiast tego, mówiłam mu po prostu: „Mama będzie teraz poćwiczyć. Czy mógłbyś położyć się obok mnie, żeby zasnąć?” Zawsze kiwał głową na znak zgody, a potem przewracał się z boku na bok przez chwilę, zanim w końcu zasnął. Ostatnio czasami woli ćwiczyć ze mną zamiast spać. Wtedy odtwarzałam mu instruktażowy film Mistrza i ćwiczyłam z nim. Pierwszy raz, kiedy wykonywał ze mną ćwiczenia na stojąco, trwało to prawie 20 minut. To było dla mnie ogromną zachętą, przypominając mi, żebym się nie poddawała i wytrwała w codziennej praktyce.

Zawsze priorytetowo traktowałam wychowanie dziecka, ale ten proces ujawnił wiele moich własnych przywiązań. Na przykład, jeśli nagle zaczyna krzyczeć w miejscu publicznym, staję się bardzo niespokojna i gniewnie go powstrzymuję, ponieważ jestem przekonana, że inni oceniają mnie z dezaprobatą, co uwydatnia moją kruchą samoocenę. Między półtora a trzecim rokiem życia dzieci rozwijają silną pewność siebie. Zwykłe „nie” już nie wystarcza; zamiast tego trzeba używać różnych argumentów, aby je przekonać. To podważało moje pragnienie wygody i często mnie wyczerpuje. Chociaż z natury nie jestem zbyt rozmowna, teraz codziennie poświęcam dużo energii i słów, aby mu coś wyjaśnić. Jeśli nie słucha lub zbyt długo się nad czymś zastanawia, zniechęcam się.

Po głębokiej autorefleksji zdałam sobie sprawę, że żywiłam zależność i poczucie, że wszystko mi się należy. Wierzyłam, że wszelkie problemy, które się pojawią, zostaną naprawione przez Dafa, o ile moje dziecko będzie pilnie kultywować Fa. Czułam, że moją rolą jest po prostu prowadzenie go ścieżką kultywacji i pozostawienie wszystkich innych spraw kierownictwu Mistrza. Na pierwszy rzut oka ta idea wydaje się rozsądna, ale kryje się za nią przebiegła zależność i oczekiwanie – jakbym nie musiała się wysilać, a moje dziecko można by prać jak ubrania w pralce. To również była forma skrajnego myślenia. Mistrz wielokrotnie podkreślał wagę prawidłowego wychowywania dzieci. Nie mogę uchylać się od odpowiedzialności, powierzając wszystko Mistrzowi; to droga, którą muszę dobrze podążać.

Zaczęłam zmieniać swoje nastawienie i naprawdę brać odpowiedzialność za przyszłość mojego syna. Zaczęłam mu wyjaśniać, prostymi, łatwymi do zrozumienia słowami, moje rozumienie przyczyny i skutku, dobra i zła oraz to, jak poprawić swój xinxing. Chociaż słuchał z mieszaniną zrozumienia i zagubienia, szybko powiązał te lekcje z sytuacjami z życia i zastosował je do swoich późniejszych działań. Byłam pod wrażeniem, jak niezwykle spostrzegawcze potrafią być dzieci.

Kiedyś przyjaciel, z którym często się bawił, odmówił wyjścia z domu i nieustannie płakał. Mój syn pocieszył dziecko i zaczął recytować wiersz „Harmonizacja woli” w Hong Yin. Dziecko wpatrywało się szeroko otwartymi z zachwytu oczami, gdy skończyło recytować, a matka, widząc jego szczery, a zarazem dziecięcy wyraz twarzy, była głęboko poruszona.

Wychowywanie dzieci to również proces ciągłego doskonalenia własnego xinxing. Powinnam badać i odkrywać ścieżkę, która najbardziej mi odpowiada, zamiast ślepo przyjmować metody innych. Powinnam porównywać się z cennymi doświadczeniami innych praktykujących i zaglądać w głąb siebie, aby dowiedzieć się, czego mi jeszcze brakuje i dlaczego jeszcze nie osiągnęłam wymagań Dafa na moim poziomie. Nie powinnam uczyć się powierzchownie, nie poprawiając swojego xinxing, ponieważ przyniosłoby to odwrotny skutek.

Czasami zauważałam, że moje dziecko również przechodziło testy xinxing. Na przykład, gdy bardzo chciało coś zjeść, często było to wyprzedane. Albo gdy było bardzo szczęśliwe, nagle zapadało w letarg. Chciało spotykać innych młodych praktykujących podczas grupowych studiów Fa lub ćwiczeń, żeby się z nimi pobawić, ale często nie było tam innych dzieci.

Czułam ból z powodu mojego syna i nie mogłam znieść faktu, że tak małe dziecko musiało już tłumić swoją radość i pragnienie jedzenia. Później zdałam sobie sprawę, że patrzyłam na niego z ludzkiej perspektywy, a nie jako na młodego współpraktykującego. W rzeczywistości im wcześniej zostaną położone fundamenty kultywacji, tym lepiej. Co więcej, świadoma strona dziecka rozumie wszystko. Powinnam budzić w nim naturę Buddy w mądry i akceptowalny sposób w życiu codziennym, a nie pozwalać ani nie zachęcać do jego demonicznych skłonności.

Zauważyłam również, że kiedy wyjaśniam mojemu dziecku zasady Fa, na nowo rozważam znaczenie i praktykę kultywacji. Kiedy wyjaśniam powierzchowne znaczenie wierszy Mistrza, uświadamiam sobie ich wielorakie i głębsze znaczenia.

Jestem głęboko zawstydzona, że nie zawsze pamiętam o powadze kultywacji i zmarnowałam mnóstwo cennego czasu. Wydłużenie czasu na rektyfikację Fa daje mi również więcej możliwości podążania własną ścieżką. Mistrz prowadzi mnie również ku dojrzałości w kultywacji.

Będę starała się dobrze prowadzić młodego praktykującego i pilnie z nim pracować, kultywując jego wiarę, szybciej porzucając ludzkie przywiązania i wykorzystując każdą okazję do ocalenia większej liczby czujących istot.

Jestem niezmiernie wdzięczna współczującemu Mistrzowi za Jego zbawienie i ochronę!

Wielkie podziękowania dla praktykujących za ich bezinteresowne dzielenie się i wsparcie!

Dziękuję, Mistrzu! Dziękuję, praktykujący!

(Wybrane zgłoszenie zaprezentowane na Szwajcarskiej Konferencji Fa w języku niemieckim w 2025 roku)