(Minghui.org) Miałam 20 lat, kiedy dowiedziałam się, że Siakjamuni zostawił po sobie kilka milionów zwojów pism buddyjskich, gdy odszedł. To było dla mnie oszałamiające: „Jak to w ogóle możliwe? Jakiego rodzaju nadprzyrodzoną moc posiadał Siakjamuni, że był w stanie napisać tak wiele pism w ciągu swojego życia?” Chciałam dowiedzieć się dokładnie, co się stało.

Założyłam firmę, żeby móc zarobić dużo pieniędzy. Za te pieniądze kupiłam samochód i pojechałam do Akademii Buddyjskiej w prowincji Syczuan. Spędziłam tam sześć lat, studiując buddyzm. Chciałam dowiedzieć się, na czym polega „Fa Buddy”. Zawsze, gdy byłam w podróży służbowej, odwiedzałam lokalne księgarnie, targi i targi staroci, szukając książek o kultywacji, jakbym polowała na skarb. Za każdym razem wychodziłam rozczarowana. Nie mogłam pozbyć się uczucia zagubienia i braku nadziei.

Pojawienie nadprzyrodzonych mocy

Park Dziecięcy to duży park w moim rodzinnym mieście, a wiele osób zbierało się tam rano, aby ćwiczyć gimnastykę, ćwiczyć sztuki walki i medytować. Pewnego poranka w maju 1992 roku, spacerując po parku, zobaczyłam baner z symbolami szkoły Buddy i osobę obok niego poruszającą ramionami w górę i w dół. Z jego palców wystrzeliwała biała substancja, tworząc kolumny energii podążające za jego ruchami. Patrzyłam zafascynowana. W następnej chwili przestrzeń wokół mnie się zmieniła. Wszystko zniknęło, z wyjątkiem struktury w kształcie piramidy. Prostokątne bloki, które były ułożone jeden na drugim, miały piękny, przejrzysty zielony kolor.

W kolejnych dniach pojawiły się dodatkowe nadprzyrodzone moce, w tym „niebiańskie oko”, które było wielkości oka krowy. Oczywiście nie rozumiałam niczego z tego, co działo się ze mną w tamtym czasie.

Leczenie choroby

W 1996 roku wróciłam do rodzinnego miasta, aby spędzić Święto Noworoczne (Księżycowe) z rodziną. Obie moje bratowe miały guzy w piersiach. Guzy były twarde jak skała, a ból był tak wyniszczający, że nie mogły gotować ani prać. Rodziny szukały leczenia blisko i daleko, ale nic nie pomagało. Moim braciom zabrakło pomysłów, co robić. Kilka razy machnęłam ręką i ku zaskoczeniu wszystkich guzy zniknęły. Nawet ciemne siniaki i obrzęki na stopach zniknęły.

Nigdy wcześniej nie leczyłam chorób i nie miałam pojęcia, jak to zrobić. Byłam zaskoczona, że to faktycznie działa. Kilka dni przed końcem świąt jeden z moich braci poprosił: „Czy mogłabyś jeszcze raz wyleczyć swoje szwagierki, zanim wyjedziesz?” Powiedziałam mu, że nie wiem, czy to zadziała, ale spróbuję. Następnego dnia znów pomachałam rękami, tak jak robiłam to wcześniej. Tylko tym razem nie poszło dobrze. Jakbym była karana za przypadkowe używanie moich nadprzyrodzonych mocy, opuściła mnie energia. Padłam na łóżko, całkowicie wyczerpana.

Bałam się i myślałam, że umieram. Ale po około 15 minutach poczułam się lepiej. Odległy głos powiedział mi: „ Nadprzyrodzone moce są bez formy”.

Uzyskanie Fa

Wstałam o 4 rano pewnego dnia wczesnym latem 1996 roku. Wsiadłam na rower i pojechałam na hurtową giełdę książek. Nie miałam pojęcia, co we mnie wstąpiło — nawet w drodze tam, zastanawiałam się: „Dlaczego tak się spieszę, żeby dotrzeć na hurtową giełdę książek? Jest tak wcześnie — giełda jeszcze się nie otworzyła”. Kiedy tam dotarłam, otwarty był tylko mały sklepik detaliczny. Weszłam do środka i zobaczyłam właściciela sklepu sortującego i przestawiającego książki w rogu. Bez celu przeglądałam książki na dużym stole, gdy nagle książka zatytułowana Zhuan Falun przykuła moją uwagę. Wiedziałam, że to książka szkoły Buddy — widziałam banery w buddyjskiej świątyni z napisem „Falun stale się rotuje”.

Spojrzałam na spis treści i moje serce natychmiast się wzruszyło. Książka dała mi wszystkie odpowiedzi na tajemnice życia — odpowiedzi, których szukałam przez wszystkie te lata, ale których nie znalazłam. Poczułam się tak szczęśliwa — wyższe istoty musiały mi pomagać. Pomyślałam, że dostałam tak cenną książkę bez większego wysiłku. Zapłaciłam 12 juanów za książkę i odeszłam. Szczęśliwa jak ptak, wskoczyłam z powrotem na rower i pojechałam prosto do domu. Tego dnia przeczytałam całą książkę i oświadczyłam: „Nie muszę już jechać do Syczuanu. Pan Li Hongzhi od teraz będzie moim Mistrzem”.

Później zdałam sobie sprawę, że to fashen Mistrza zaprowadził mnie tamtego dnia na hurtową giełdę książek i pomógł mi znaleźć Zhuan Falun, główny tekst Falun Dafa.

Oficjalnie uzyskałam Fa w maju 1996 r. i rozpoczęłam swoją podróż kultywacyjną powrotu do mojego prawdziwego ja. W końcu dowiedziałam się, że powrót do swojego pochodzenia i prawdziwego ja jest jedynym celem i sensem życia dla wszystkich istot na tej planecie.

Studiowanie Fa i pozbycie się przywiązań

Kiedy zaczynałam studiować Fa, czytałam je słowo po słowie. Gdybym nie rozumiała każdego słowa, które czytałam, nie poszłabym dalej. Zajęło mi trochę czasu, aby zrozumieć, że to nie jest właściwy sposób studiowania Fa. To wielkie Fa wszechświata jest niezrównane. Każde dążenie lub nadmierne pragnienie robienia postępów jest przywiązaniem. Nauczenie się studiowania Fa z właściwą mentalnością na wczesnym etapie położyło solidny fundament pod moją kultywację.

Szybko zyskałam nowe nadprzyrodzone moce, w tym telekinezę, czytanie w myślach i wzrok mądrości.

Rozmawiając kiedyś z lokalnym koordynatorem, położyłam ręce za sobą na ścianie i odchyliłam się do tyłu. Nagle moja górna część ciała wpadła w grubą ścianę w innym wymiarze. Nawet moje myślenie dostosowało się do stanu bycia w tym wymiarze. Koordynator mówił dalej, nie zauważając niczego.

Prawie powiedziałam na głos, ale zamiast tego pomyślałam: „Co się dzieje? No dalej — prowadzimy tu poważną rozmowę”. Z tą myślą natychmiast się wycofałam. Chociaż minął zaledwie rok odkąd podjęłam kultywację Dafa, Mistrz już pchnął mnie na poziom Wzroku Fa. Nie miałam pojęcia, jak niezmiernie głębokie jest Fa, ale byłam zdecydowana: „Mistrz dał mi wszystko, czego kiedykolwiek będę potrzebowała. Muszę podążać za Mistrzem i wrócić do mojego prawdziwego domu”.

Pomoc więźniowi cierpiącemu na epilepsję

Pojechałam do Pekinu, aby złożyć petycję do rządu centralnego we wrześniu 1999 r., dwa miesiące po tym, jak Komunistyczna Partia Chin (KPCh) rozpoczęła bezpodstawne prześladowania Falun Dafa, lub Falun Gong, jak jest powszechnie znane w Chinach. Nasza grupa ponad dziesięciu praktykujących została przechwycona przez policję kolejową i aresztowana. Byliśmy przetrzymywani w areszcie z podejrzanymi o morderstwo, narkomanami, włamywaczami i prostytutkami.

Pewna więźniarka w średnim wieku dostała ataku padaczki. Tarzała się po podłodze, drgając i pieniąc się na ustach. Sama straciła kontrolę i obsikała się na siebie i podłogę — to był straszny bałagan. Ponad 60 współwięźniarek, w tym liderzy zespołu, trzymało się tak daleko, jak to było możliwe. Nikt nie chciał podać jej pomocnej dłoni i nikt nie wezwał strażników.

Byłam na granicy germofobii i naprawdę nie chciałam się z tym zmagać, ale byłam praktykującą Dafa i wiedziałam, że wszystko, co robię, będzie odzwierciedlać Falun Dafa. Musiałam pokazać ludziom, że Dafa jest dobre i ujawnić kłamstwa reżimu komunistycznego. To była dobra okazja, aby pozbyć się uprzedzeń ludzi do Dafa.

Pomogłam więźniarce zdjąć brudne ubranie i wytarłam ją ciepłą wodą. Przyniosłam jej ubranie na zmianę i pomogłam się ubrać. Kilka razy umyłam podłogę, aby upewnić się, że jest naprawdę czysta. Następnie ręcznie wyprałam jej ubranie i powiesiłam je do wyschnięcia. Wszystkie więźniarki, a nawet inni praktykujący, byli wzruszeni. Kiedy odzyskała przytomność, więźniarka nie wiedziała, co powiedzieć. Przyszła do mnie kilka dni później i nieśmiało powiedziała: „Dziękuję bardzo. Falun Gong jest dobry”.

Wyjaśnianie prawdy wysoko postawionym urzędnikom

Pewnego ranka strażniczka pełniąca dyżur wpadła do naszej celi, a za nią trzech funkcjonariuszy po cywilnemu. Stali przed środkowym oknem i obserwowali nas. Żadna z więźniarek nie miała pojęcia, co robią.

Strażniczka zwróciła się do mnie po imieniu i zapytała: „Dlaczego nie powiesz nam, czy praktykowanie Falun Gong i bycie członkiem KPCh jest konfliktem interesów?” Nie spodziewałam się, że zostanę postawiona pod ścianą, ale wiedziałam, że to dla mnie ważny test. Mając Mistrza tuż u boku, wstałam, skromna, ale pewna siebie. Opowiedziałam im historię mojej kultywacji i o tym, jak poprawiło się moje zdrowie i charakter. Wymieniłam główne zmiany w mojej sferze myśli i moim spojrzeniu na życie.

Powiedziałam im, że ze wszystkich rzeczy, z którymi się utożsamiam, nic nie zbliża się do bycia praktykującym Falun Dafa. Uniwersalna zasada Prawdy-Życzliwości-Cierpliwości może naprawdę poprowadzić i zmienić osobę od jej sedna. Bez względu na status społeczny, bogactwo lub władzę, dopóki kultywuje się w Dafa, sposób myślenia zostanie oczyszczony i wzniesiony. Wzniesie się na wyższy stan bytu. Żadna inna teoria ani wiara nie może się równać z Dafa. Zyskałam mądrość i cel odkąd podjęłam kultywację Dafa, ponieważ teraz rozumiem prawdziwy sens życia. Podałam dwa przykłady, aby pokazać, jak Dafa mnie zmieniło.

Mówiłam przez 15 minut, a kiedy skończyłam, mężczyzna w środku skinął głową i powiedział: „Proszę usiąść”. Wszyscy trzej nie okazali zbyt wiele emocji ani nie powiedzieli wiele przez cały czas, poza tymi dwoma słowami. Wydawali się rozczarowani i odeszli.

Strażniczka towarzysząca funkcjonariuszom wróciła tego popołudnia i zapytała mnie: „Czy wiesz, kim byli ci mężczyźni dziś rano?” Pokręciłam głową. Powiedziała: „Ten w środku jest wyżej nawet od szefa naszego szefa. Nie odwiedził naszego ośrodka od dwóch lat”.

Recytowanie Fa zamiast zasad obowiązujących w ośrodku zatrzymań

Więźniarki miały zapamiętać i wyrecytować zasady i przepisy obowiązujące w ośrodku zatrzymań. Kiedy nadeszła moja kolej, kierowniczka zespołu zamieniła swój zwykły poważny wyraz twarzy na uśmiech. Powiedziałam jej: „Musimy mieć całkiem dobrą, predestynowaną relację, inaczej byśmy się nie spotkały. Praktykujący Falun Dafa nie będą oddawać ciosów, gdy zostaną uderzeni, ani przeklinać, gdy zostaną znieważeni — jesteśmy dobrymi ludźmi. W rzeczywistości najwyższym standardem bycia dobrą osobą jest Prawda-Życzliwość-Cierpliwość. Nie popełniliśmy żadnego przestępstwa ani nie złamaliśmy prawa. Co powiesz na to, abym zamiast zasad obowiązujących w ośrodku zatrzymań wyrecytowała „O Dafa”, wstęp do naszej księgi zasad zwanej Zhuan Falun? Człowiek ma wielkie szczęście, że może usłyszeć Fa Buddy — wszyscy odniesiecie z tego ogromne korzyści”.

W celi panowała grobowa cisza, gdy recytowałam Fa, mimo że na widowni było ponad 60 więźniarek. Od początku do końca nikt nie przerywał. Czułam, że ich myślenie było ograniczone. Mistrz mnie wzmacniał i ratował te przeznaczone istoty.

Inni praktykujący powiedzieli mi później, że oni również nie chcieli recytować zasad (więzienia), ale bali się odwetu. Poprosili mnie o radę, jak przezwyciężyć strach. Podzieliłam się swoimi przemyśleniami, że nie powinniśmy myśleć, że jesteśmy przestępcami lub zrobiliśmy coś złego, a powinniśmy po prostu potwierdzić Fa w prawy i godny sposób. Wszyscy się zgodzili. Zasugerowałam, abyśmy pracowali razem jako jedno ciało. Następnego ranka recytowaliśmy „On Dafa” jednogłośnie. Więźniowie we wszystkich innych celach przestali recytować zasady i słuchali.

Niezgodność lub brak współpracy

To musiało rozgniewać złe duchy w innych wymiarach i nasza grupa ponad dziesięciu praktykujących została rozbita. Większość została ponownie przydzielona do innych cel — tylko kilku z nas pozostało w pierwotnej celi.

Potrzebowaliśmy dwóch tygodni, aby zmienić nasze nastawienie i ustalić, co robić dalej. Postanowiliśmy zaprotestować, nie wykonując pracy w warsztacie i kontynuowaliśmy recytowanie Fa i wykonywanie ćwiczeń. Sytuacja szybko się zaostrzyła. Pewnego dnia kilku strażników pod przewodnictwem szefa płci męskiej przyszło i zaciągnęło nas do holu, gdzie oni i inni strażnicy, mężczyźni i kobiety, bili nas przez ponad 20 minut.

Szef warknął na mnie: „Nie recytujesz zasad. Nie pracujesz. Wykonujesz ćwiczenia i recytujesz nauki. Czy to twoja prywatna placówka, w której możesz robić, co chcesz?” Krzyczał histerycznie i uderzał mnie zwiniętymi czasopismami. Zakuli w kajdanki i łańcuchy pozostałych praktykujących parami, ale mnie wybrali. Byłam skuta dwoma zestawami bardzo dużych łańcuchów, zarezerwowanych dla więźniów skazanych na karę śmierci.

Przyszedł strażnik i zwołał wszystkich oficerów i strażników. Pozostawieni sami sobie na chwilę, pozostali praktykujący i ja zgodziliśmy się, że nie zrobiliśmy nic złego — jak moglibyśmy być kultywującymi, jeśli nie kultywujemy i nie wykonujemy ćwiczeń? Doszliśmy do wzajemnego porozumienia: „Nie powinniśmy spełniać ich żądań ani współpracować”.

Więźniowie monitorujący mnie poznali prawdę

Nagle zostałam „przywódczynią” w otwartym łamaniu zasad. Spowodowało to spore poruszenie wśród władz, strażników i więźniów. Popołudnie po tym, jak zostaliśmy pobici, atmosfera wydawała się napięta. Wszyscy więźniowie byli spokojni i ostrożni. Właściwie czułam się dobrze i byłam całkiem spokojna, ponieważ wiedziałam, że nie zrobiłam nic złego. Prześladowcy i sprawcy byli w błędzie. Jako kultywujący musimy kultywować i wykonywać ćwiczenia, gdziekolwiek jesteśmy. Świat nie został stworzony dla zła. Każdy sposób, w jaki możemy pomóc ludziom poznać prawdę o Dafa, jest tego wart.

Zabrano mi pościel i miałam spać na gołej drewnianej desce, skuta kajdankami i łańcuchami. Tej nocy nie mogłam zasnąć. Te ogromne łańcuchy wysysały całe moje ciepło, a chłód wnikał w moje serce. Skuliłam się w kłębek i trzęsłam z zimna. Łańcuchy wydawały dużo hałasu, kiedy się poruszałam, nawet lekko — jestem pewna, że nikt nie przespał dobrze tej nocy.

Kilka młodych więźniarek zostało przydzielonych do nadzorowania mnie. Nawiązałam z nimi rozmowę i szybko się z nimi zaprzyjaźniłam. Powiedziałam im, dlaczego Jiang Zemin, były przywódca KPCh, rozpoczął prześladowania Falun Dafa. Wyjaśniłam, dlaczego odmówiłam recytowania zasad. Powiedziałam, jak uzyskałam Fa i jak moje życie się dzięki temu zmieniło. Podzieliłam się spostrzeżeniami, które zdobyłam poprzez kultywację, na temat ludzkości, wszechświata, ateizmu kontra teizm. Chciałam, żeby wiedziały, że to wielkie Fa wszechświata stworzyło wszystkie istoty i wszystkie rzeczy. Nauczyłam ich „O Dafa” i wierszy Hong Yin.

Dały mi kciuk do góry i powiedziały, że podziwiają Falun Gong. Z przyjemnością dotrzymały mi towarzystwa. Więźniarki tuż po mojej prawej i lewej stronie powiedziały mi pewnej nocy: „Nie jesteś sama. Teraz my też jesteśmy praktykującymi Dafa”. Wiedziałam, że to wszystko było zaaranżowane przez Mistrza.

Główna więźniarka, która mnie monitorowała, była bardzo ładną młodą kobietą. Kilka razy była w areszcie i poza nim z powodu swojego uzależnienia od narkotyków. Pewnego dnia złapała mnie po lunchu i zapytała zupełnie niespodziewanie: „Czy mogę zostać twoją chrześnicą? Czy zostaniesz moją matką chrzestną? Możesz mnie zdyscyplinować. Wiem, że mogę się zmienić. Chcę zacząć od nowa”. Powiedziałam jej: „Dziękuję za zaufanie mi. Masz rację. Ale sugeruję, żebyś zbudowała relację z Dafa. Posiadanie Mistrza jest o wiele lepsze niż posiadanie matki chrzestnej”. Zakręciły jej się łzy w oczach i skinęła głową.

Petycja o uwolnienie praktykujących Dafa

Nawet korzystanie z łazienki z dwoma zestawami ciężkich kajdanek było tak ciężką próbą. Nie mogłam się obniżyć, żeby skorzystać z toalety kucznej — dwie osoby musiały mnie trzymać. Robiłam bałagan, który inne musiały sprzątać, a także mnie spłukać. Było mi tak przykro z powodu tych, którzy mieli mi pomóc. Trzeba było coś zrobić — nie mogłam tak dalej żyć. Bez precedensu musiałam sama coś wymyślić.

Przyszedł mi do głowy wiersz Mistrza „Nieomylnym pośród wielkich trudności” w Hong Yin. Wiedziałam, że Mistrz jest tuż przy mnie i nie bałam się. Zło powinno się mnie bać, ponieważ nigdy nie wygra.

Szef pojawił się niespodziewanie piątego dnia, kiedy byłam skuta. Wszedł na drewnianą deskę, na której spałam, nie zdejmując butów. Nie czekałam, aż zacznie, i poprosiłam o długopis i papier, aby napisać list do dyrektora. Ucieszył się, słysząc to: „Jasne. Zaraz przyniosę ci długopis i papier”. Chwilę później strażnik dostarczył to, o co prosiłam.

Młoda więźniarka zachichotała po wyjściu strażnika: „Ledwo mogłam powstrzymać się od śmiechu”. Zapytałam ją, co jest tak zabawne, a ona odpowiedziała: „Szef był tak zadowolony, że poprosiłaś o długopis i papier. Pewnie myślał, że napiszesz list i przyznasz, że się myliłaś”. Słysząc to, wszystkie więźniarki wybuchnęły śmiechem.

Uspokoiłam umysł, aby uporządkować myśli, zanim sięgnęłam po długopis. Gdy zaczęłam, słowa wylały się na papier. Wyjaśniłam, dlaczego kultywacja Dafa nie jest zła i że wszelkie niesprawiedliwe traktowanie praktykujących Dafa, w tym mnie, przyniesie wielkie nieszczęścia. Napisałam, że wolność wyznania jest chroniona przez Konstytucję, a praktykowanie Falun Dafa jest legalne w Chinach i że praktyka ta nikomu nie szkodzi, a mimo to może przynieść korzyści krajowi i ludziom na wiele sposobów. Na koniec zażądałam uwolnienia wszystkich zatrzymanych praktykujących Falun Dafa.

Poruszyłam również kwestie związane z funkcjonowaniem aresztu. Zwróciłam uwagę, że więźniowie w zakładzie karnym nie są prawnie zobowiązani do wykonywania pracy fizycznej. Moja współwięźniarka dostała rozkaz, aby w ciągu jednego dnia skończyć osiem paczek wykałaczek. Pracowała od rana do północy, a i tak skończyła tylko połowę. Wyczerpana, zdrzemnęła się i upadła na wykałaczkę, która przebiła jej powiekę. Była tak zestresowana, że była na skraju załamania nerwowego.

Powiedziałam, że samo przetrzymywanie w tak trudnych warunkach może spowodować wiele szkód fizycznych i emocjonalnych. Wykonywanie ciężkiej pracy przez ponad 12 godzin dziennie jest nieludzkie. Jeśli uraz oka tej współwięźniarki spowoduje jej trwałe kalectwo, kto będzie pociągnięty do odpowiedzialności? Władze nie mogą narażać zdrowia i życia więźniów dla zysku. Wyjaśniłam, że celem mojego podania tego przykładu było, mam nadzieję, skłonienie wszystkich zaangażowanych do zastanowienia się nad tym, co mogłoby się stać, gdyby coś poszło nie tak.

Szef wysłał strażnika, żeby mnie zabrał następnego dnia po lunchu. Przywlokłam ciężkie kajdany do jego biura. Wskazał na krzesło i kazał mi usiąść. Powiedział: „Przeczytaliśmy twój list. O zwolnieniu wszystkich praktykujących, nie mogę tego zrobić. To wykracza poza moją jurysdykcję. Ale dzisiaj zdejmę ci te kajdany”.

Moje aresztowanie zostało zatwierdzone cztery miesiące później. Zostałam przeniesiona do Aresztu Śledczego nr 1, gdzie później dołączyło do mnie kilku więźniów, których znałam z innego aresztu. Powiedzieli mi, że operacja pracy przymusowej została oficjalnie zniesiona po moim odejściu. Minęło ponad 20 lat i, o ile wiem, warsztat nigdy nie został ponownie otwarty.

Znalezienie i pozbycie się mojego przywiązania

Więzienie nr 1 było jeszcze bardziej ponure i przerażające. Popadłam w stan depresji i poczułam się taka samotna. Zapytałam Mistrza: „Proszę, Mistrzu. Potrzebuję tylko jednego praktykującego, żebym nie zwariowała. Nawet jeśli będzie tam siedzieć i nie będzie ze mną rozmawiać”. Za każdym razem, gdy do naszego zakładu przydzielano nowego więźnia, nie mogłam powstrzymać się od życzenia, żeby to był praktykujący.

Kilka dni później w mojej głowie pojawiła się ciemna myśl: „Te czarne metalowe drzwi tam — dlaczego nie pobiegnę do nich tak szybko, jak potrafię i nie uderzę w nie głową?” Ale złapałam się na tym: „O mój Boże. Jak mogłam mieć tak okropną myśl?” Nagle zdałam sobie sprawę: „Czy ta demoniczna ingerencja nie jest spowodowana moim przywiązaniem?” Próbowałam się uspokoić i kontrolować myśli: „Skąd wziął się ten pomysł?”

Tęskniłam za towarzystwem w głębi mojego jestestwa — nie lubiłam być sama. Zagłębiłam się w temat i zdałam sobie sprawę, że zawsze taka byłam. Od dziecka, we wszystkim, co robiłam, chciałam robić z kimś. Chodzenie do szkoły, przeprowadzka na wieś w celu reedukacji podczas rewolucji kulturalnej, praca, kultywacja — zawsze byłam częścią grupy. Ale teraz jestem kultywującą. Jeśli nadal jestem przywiązana do ciągłego bycia z kimś, czyż nie jest to dążenie?

Zapytałam siebie: „Czy mogłabyś nadal kultywować, gdybyś była sama w odległej górze lub lesie?” Fa Mistrza wpadło mi do głowy,

”…

Ciało w znoju żadną przykrością.

Kultywowanie serca jest najtrudniejsze,” ( ”Cierpieniem serce hartować ”, Hong Yin )

To prawda. Nadszedł czas, aby naprawdę kultywować swój umysł.

Rozprzestrzenianie Fa i ratowanie istot czujących ze współczuciem

Po tym, jak moje przywiązanie zniknęło, przyszła mi myśl: „Jeśli rozprzestrzenię Fa wśród kobiet wokół mnie i, powiedzmy, jeśli podejmą praktykę, czy nie będę miała przyjaciół praktykujących? To również może być środowisko do kultywacji”. Zaczęłam opowiadać więźniom o Dafa i wyjaśniać im prawdę o Dafa. Powoli zaczęły się interesować.

W celi miałyśmy od 18 do czasami ponad 20 więźniarek. Dwie po mojej prawej i lewej stronie były w celi śmierci. Strażnik powiedział mi: „Ułatwi mi to pracę, jeśli będę ich trzymał blisko ciebie”. Strażnicy nie wtrącali się, gdy z nimi rozmawiałam, co było wygodne. Miałam doskonałą okazję, by opowiedzieć im o Dafa.

Obie były młode, ładne i inteligentne. Jedynym powodem, dla którego trafiły do celi śmierci, było to, że podjęły straszne decyzje. Rozmawiałam z nimi każdego dnia i traktowałam je jak rodzinę. Mówiłam im, że reinkarnacja jest prawdziwa, że życie przychodzi i odchodzi, i że wszystko ma swój powód. Zachęcałam ich: „Teraz, gdy znasz prawdziwy sens życia, musisz pozostać pozytywnie nastawiona i robić, co w twojej mocy”. Obie zaczęły się bardziej uśmiechać.

Pewnej nocy młoda kobieta po mojej prawej stronie powiedziała mi: „Ciociu, czasami zapominam, że jestem tutaj, czekając na egzekucję. Mój umysł po prostu robi się pusty. Ale czuję spokój, będąc tutaj z tobą. Wierzę w to, co powiedział Mistrz, że dobre uczynki przynoszą błogosławieństwa, a złe uczynki pociągają za sobą karę. Czuję, że znów mogę znaleźć nadzieję”.

Wyszła za mąż za mężczyznę, który był rozwiedziony, a on ją zdradzał. Ogarnięta gniewem, gdy dowiedziała się o romansie, oblała kwasem siarkowym córkę męża i dwie przyjaciółki córki. Trzy dziewczyny zostały poważnie poparzone na twarzach i oczach. Ten impuls zrujnował jej życie i bardzo tego żałowała. Chciała kultywować w Dafa, ale nie śmiała mieć nadziei na jakiekolwiek błogosławieństwa w tym życiu, może w następnym. Powiedziała mi, że nigdy nie zapomni Mistrza i mnie i chciałaby spędzać ze mną więcej czasu.

Powiedziałam jej, żeby się nie martwiła, „Co jeszcze ma znaczenie teraz, kiedy uzyskałaś Fa? Nie martw się i nie bój się niczego. Połóż całą swoją wiarę w Mistrzu i Fa. Mistrz zaopiekuje się tobą, nawet jeśli opuścisz ten świat”. Skinęła głową i obdarzyła mnie szerokim uśmiechem.

Osiem miesięcy, które spędziłam w Areszcie Śledczym nr 1, zostało podzielone między dwie cele. Wszyscy moi współwięźniowie, bez wyjątku, w ten czy inny sposób zajęli się kultywacją Dafa. Studiowaliśmy Fa i wykonywaliśmy ćwiczenia razem.

Tekst oryginalny ukazał się w wersji anglojęzycznej na stronie en.Minghui.org dnia 13.10.2024 r.