Falun Dafa Minghui.org www.minghui.org DRUKUJ

​Kultywowanie siebie podczas składania petycji o uwolnienie mojej matki

Cze. 3, 2024 |   Praktykująca Falun Dafa spoza Chin

(Minghui.org) Moja mama zaczęła praktykować Falun Dafa (zwane również Falun Gong) w 1998 roku i pokazała mi tę praktykę. Byłam wtedy jeszcze małym dzieckiem, pilnie studiowałam Fa i wykonywałam ćwiczenia. Jednak już latem następnego roku praktyka ta została w całych Chinach zakazana, a komunistyczny reżim rozpoczął ogólnokrajowe prześladowania.

Za swoją wiarę moja mama była wielokrotnie zatrzymywana i skazana na dwa lata pracy przymusowej. Mój niegdyś wspierający ją ojciec, teraz był przeciwny temu, że obie - matka i ja praktykujemy. Chociaż nie zrezygnowałam całkowicie z kultywacji Dafa, powoli coraz bardziej się w niej obijałam. Zanurzona w wielkiej kadzi z farbą zwykłych ludzi, stawałam się coraz bardziej do każdego z nich podobna.

Po ukończeniu college'u zostałam przyjęta na studia podyplomowe w obcym kraju i wyjechałam z Chin. Mogąc swobodnie praktykować swoją wiarę, po uzyskaniu dyplomu zdecydowałam się tam zostać. Doszłam do wniosku, że to jest ścieżka, którą Mistrz dla mnie przygotował.

Ostatnie aresztowanie mojej matki

W grudniu 2019 roku zadzwoniłam do mamy, ale nie mogłam się z nią skontaktować. Czekałam do następnego ranka, żeby zadzwonić do ojca. Wyglądał na przygnębionego i powiedział, że moja mama zaginęła, odkąd poprzedniego dnia wrócił z pracy do domu. Zastał otwarte drzwi do ich mieszkania i zapalone światło. Widać było, że ktoś przeszukał ich sypialnię. Książki Dafa mojej matki, telefony komórkowe, komputer i drukarka zniknęły, a moja matka do domu nie wróciła. Serce mi zamarło – wiedziałam, że znowu ją aresztowano.

Nie był to pierwszy raz, kiedy tak się działo. Ostatnim razem, gdy zabrano moją matkę, policjanci w środku nocy wyważyli drzwi i bez nakazu przeszukania splądrowali nasz dom Zabrali moją matkę i skonfiskowali jej rzeczy osobiste.

Przyjaciel zasugerował, żeby ojciec złożył podanie o jej uwolnienie, jednak on się wahał. Udał się raz na komisariat, a policjant powiedział mu, że za kilka dni moja matka wyjdzie na wolność. Ojciec mu uwierzył i przestał zabiegać o jej uwolnienie. Czekał i czekał, aż w końcu mama została skazana na dwa lata robót przymusowych.

Byłam wtedy nastolatką i nie do końca rozumiałam, co się dzieje, ani nie mogłam nic z tym zrobić. Tym razem postanowiłam, że nie pozwolę na to samo – zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby moją matkę uwolnić!

Wymyślanie planu

Nigdy nie składałam petycji do żadnej chińskiej agencji rządowej, więc nie miałam pojęcia, od czego zacząć. Skontaktowałam się z kilkoma praktykującymi z mojej okolicy i powiadomiłam lokalne Stowarzyszenie Falun Dafa. Poprosiłam koordynatora, aby pomógł mi przekazać tę wiadomość na naszą lokalną listę e-mailową, mając nadzieję, że praktykujący wyślą dla mojej matki prawe myśli i dadzą mi kilka sugestii.

Po wysłaniu e-maila otrzymałam przytłaczającą liczbę odpowiedzi. Wielu praktykujących wyraziło swoje poparcie. Kilku praktykujących skontaktowało się ze mną i podzieliło się swoimi doświadczeniami związanymi z petycjami o uwolnienie praktykujących lub z ich uwolnieniem w wyniku takiego działania. Zaczęłam układać sobie pewne pomysły i ogólny plan, jak doprowadzić do uwolnienia mojej matki.

Kilka świetnych wskazówek udzieliła mi praktykująca, która została pomyślnie uratowana w wyniku pism napisanych do organów ścigania i złożonych przez kolegów praktykujących z Chin. Zasugerowała, żebym jak najszybciej przekazała szczegóły aresztowania mojej matki na stronę internetową Minghui i „The Epoch Times”, w tym dane kontaktowe sprawców. W ten sposób praktykujący z globalnej platformy RTC mogą zacząć wykonywać telefony w celu wyjaśnienia prawdy osobom zaangażowanym w sprawę mojej matki.

Powiedziała, że założenie petycji i zbieranie podpisów w Internecie, jest również skutecznym sposobem na ujawnienie prześladowań ludziom spoza Chin i podniesienie ich świadomości. Mógłabym również napisać do mojej lokalnej ambasady chińskiej, urzędników rządowych, ambasadora pełniącego służbę w Chinach oraz zwrócić się z prośbą o pomoc do Amnesty International. Powiedziała, że zaangażowanie w jej sprawę Amnesty International odegrało kluczową rolę w jej ostatecznym uwolnieniu. Jej doświadczenie i rady nie tylko dały mi jasny kierunek od czego zacząć, ale także sprawiły, że byłam bardzo zmotywowana i pełna nadziei.

Brak wsparcia ze strony mojego ojca

Oczywiście, gdy zabrałam się do realizacji moich wielkich planów, zaraz za tym nadeszły udręki. Największą przeszkodą, z jaką od samego początku musiałam się zmierzyć, było to, że mój ojciec, który nie praktykował, nie chciał mi pomóc. Nie będąc tam fizycznie, aby załatwić sprawy, musiałam polegać na mojej rodzinie w Chinach.

Mój ojciec wie, że Dafa jest dobre i że uczy ludzi bycia uczciwymi i życzliwymi. Mimo to, po wielokrotnych aresztowaniach i wyrokach pracy przymusowej dla mojej matki, mój z natury ostrożny ojciec był teraz naszej praktyce przeciwny. Jego niechęć została jeszcze bardziej wzmocniona przez niedawne aresztowanie mojej matki.

Po tym, jak poprosiłam go, ojciec kilka razy udał się na komisariat, aby dowiedzieć się, gdzie jest przetrzymywana jego żona, moja matka. Ale po kilku bezowocnych podróżach powiedział mi, że nie chce więcej jeździć. Powiedział, że policja powiedziała mu, że protokoły postępowania dotyczące Falun Gong są o wiele bardziej skomplikowane i trudniejsze niż typowa sprawa kryminalna – policja nie była nawet pewna, jak długi wyrok otrzyma moja matka.

Ojcu nie wolno było odwiedzać matki i za każdym razem był odprawiany. Jedyne, co mu powiedziano, to żeby poczekał na oficjalne zawiadomienie. Sfrustrowany ojciec zapytał mnie, dlaczego razem z matką musimy angażować się w praktykę wymierzoną w komunistyczny reżim. Powiedział, że już dawno przestał polegać na rządzie.

Skargi i przygnębiające słowa ojca traktowałam jako przeszkodę i próbę dla mnie – stare siły próbowały zniechęcić mnie do dalszych wysiłków. Przejrzałam ich taktykę i wysyłałam silne, prawe myśli, aby wyeliminować wszystkie układy starych sił, nie pozostawiając im żadnej luki, którą mogłyby wykorzystać. W tym samym czasie wyeliminowałam wszystkie złe elementy, które kontrolowały mojego ojca – nie wolno im używać członków rodziny praktykujących Dafa do ingerowania i prześladowania praktykujących.

W obliczu trudnych sytuacji, zwykła osoba może żywić negatywne uczucia, ale jako praktykujący Dafa w okresie rektyfikacji Fa, musimy utrzymywać prawe myśli i pozostawać niewzruszeni sceptyzmem innych. Co więcej, musimy pomagać zwykłym ludziom dostrzec prawdę i inspirować ich prawe myśli naszym współczuciem i życzliwością. Obiecałam Mistrzowi, że nie pozwolę, aby stare siły postawiły na swoim – żadna forma ingerencji nie zmieni mojego serca!

Pomaganie ojcu w dojściu do prawdy

Powiedziałam sobie, że zniechęcenie ojca może być wynikiem nieprzyjemnego doświadczenia na posterunku policji. Pocieszyłam go i zapytałam, co się stało. Rzeczywiście, powiedział, że policja używała wszelkiego rodzaju wymówek, aby go zniechęcić. Albo całkowicie go ignorowali i nie zwracali na niego uwagi, albo robili szydercze komentarze, podczas gdy on stał tam, jak głupiec. Powiedział, że nie wie, jaki jest sens chodzenia na komisariat i uważa to za kompletną stratę czasu.

Znając niezdolność mojego ojca do radzenia sobie ze stresem, mogę sobie wyobrazić cierpienie i niepokój, jakie wywołała u niego ta sytuacja. Wiedziałam, że muszę się postawić na jego miejscu i bardziej liczyć z jego uczuciami. Patrząc na to z jego perspektywy, byłam w stanie lepiej zrozumieć przez co przechodził. Frustracja mojego ojca wynikała z tego, że w tym co robił, nie potrafił dostrzec nadziei i celu.

Aby dotrzeć do sedna problemu, dogłębnie wyjaśniłam mojemu ojcu prawdę i postarałam się pomóc mu zrozumieć, dlaczego składamy petycję na organy ścigania. Kultywowanie Falun Dafa i posiadanie książek Dafa nie jest w Chinach niezgodne z prawem – żaden konkretny artykuł prawa nie uznaje tego za nielegalne. Bez podstawy prawnej policja nie może arbitralnie aresztować i przetrzymywać mojej matki. Składanie pozwu na policję jest ujawnianiem takiego bezprawnego zachowania i właśnie dlatego nie chciano, aby mój ojciec to zrobił.

Niestety, ojciec nie dał się przekonać. „W Chinach wszystko jest w rękach Komunistycznej Partii Chin (KPCh). Nic nie możemy zrobić”. Powiedziałam mu: „Na początek możemy powiedzieć policjantom, żeby ponownie rozważyli swoją rolę w tych bezpodstawnych prześladowaniach. Poinformuj ich, że KPCh właśnie wprowadziła nowe prawo, które nakłada na każdego funkcjonariusza organów ścigania odpowiedzialność za wszystkie niesłuszne wyroki skazujące, w których brał udział, nawet po przejściu na emeryturę. Tak więc udział w prześladowaniu niewinnych praktykujących Falun Dafa z pewnością przyniesie im niekorzystne konsekwencje w przyszłości”.

„Jeśli nadal będą podążać tą drogą, ujawnimy ich przestępstwa w Internecie. Międzynarodowe organizacje obrony praw człowieka doskonale zdają sobie sprawę z opresji, jakiej doświadczają praktykujący w Chinach i współczują im w ich położeniu. Udzielili nam ogromnej pomocy i wsparcia. Kongres Stanów Zjednoczonych uchwalił ustawę nakładającą sankcje na chińskich funkcjonariuszy organów ścigania zaangażowanych w prześladowania Falun Dafa. Ich konta bankowe w amerykańskich instytucjach finansowych zostaną zamrożone. Oni sami, ich małżonkowie i dzieci nie zostaną wpuszczeni do USA i na jej terytoria”.

„Ci skorumpowani urzędnicy wzięli setki tysięcy juanów łapówek. Czyż ich celem nie jest stworzenie dobrego życia dla siebie i swojej rodziny w wolnym kraju? Ale jeśli wezmą udział w prześladowaniach, mogą zapomnieć o swoich marzeniach, o spokojnej emeryturze w Stanach Zjednoczonych. Nawet jeśli mają pieniądze, nie dostaną wizy”. Jestem pewna, że oni też są zaniepokojeni tym, co zrobili. Kto wie, kiedy KPCh ich porzuci i zrobi z nich kozły ofiarne. Na pewno nie skończy się to dla nich dobrze.

Słuchając mnie, ojciec uspokoił się. Kiedy skończyłam, zapytał: „Czy to wszystko prawda?”. Uspokoiłam go: „Tak. To wszystko prawda. Międzynarodowa organizacja prowadzi obecnie dochodzenie w sprawie prześladowań Falun Dafa. Stworzyli bazę danych z długą listą chińskich urzędników i funkcjonariuszy organów ścigania, wraz z ich numerami telefonów, adresami, członkami rodziny itp. Jeśli czyjeś nazwisko znajduje się w tej bazie danych, nie będzie miał gdzie się ukryć”. Dowiedziawszy się o tym wszystkim, pewność siebie ojca gwałtownie wzrosła. Odzyskał nadzieję, że uda mu się uwolnić moją matkę i powiedział, że nadal będzie mi pomagał.

Wizyta mojego ojca u adwokata

Chociaż mojej matce odmówiono odwiedzin rodziny, pozwolono jej spotkać się z adwokatem. Pewien praktykujący zasugerował, żebyśmy znaleźli prawnika, który chciałby ją reprezentować. W ten sposób prawnik może się z nią spotkać i zobaczyć, co się z nią dzieje. Skontaktowałam się z kilkoma prawnikami, którzy za reprezentowanie praktykujących zostali pozytywnie ocenieni przez „The Epoch Times”. Aby skontaktować się z pierwszym prawnikiem natknąłem się na szereg przeszkód, ale udało mi się doprowadzić do spotkania z drugim.

Ojciec poszedł i spotkał się z prawnikiem. Mężczyzna słuchał uważnie i gdy ojciec opowiadał mu o aresztowaniu i przetrzymywaniu matki, westchnął i potrząsnął głową. Wyraził wielki podziw i szacunek dla Falun Gong i powiedział, że praktykujący są niesamowici. Był głęboko rozczarowany chińskim rządem, ponieważ nie ma dokąd się zwrócić, aby szukać sprawiedliwości.

Prawnik chciał pomóc, a nawet zrzekł się kosztów postępowania. Jako że w przeszłości ponosił wysokie kary za reprezentowanie praktykujących i nie był jednak gotowy na podjęcie się kolejnej sprawy. Powiedział, że Biuro Sprawiedliwości narzuciło nową zasadę, zgodnie z którą prawnicy nie mogą już wnosić do sądu wniosku o „uniewinnienie” praktykujących Falun Gong. Powiedział mojemu ojcu: „Ale praktykujący są niewinni. Jak ktoś może postąpić wbrew własnemu sumieniu i przyznać się do winy?”.

Chociaż nie udało nam się wynająć dla mojej matki adwokata, spotkanie potwierdziło to, co powiedziałam ojcu i wzmocniło jego pewność siebie. Mój ojciec ma teraz o wiele lepsze zrozumienie tego, czym jest Dafa i ma dużo więcej szacunku dla praktykujących.

Zdałam sobie sprawę, że absolutnie konieczne jest dogłębne wyjaśnienie prawdy naszym rodzinom. Tylko wtedy, gdy pomożemy naszym bliskim skorygować ich błędne poglądy na temat Dafa i usunąć ich strach przed odwetem ze strony komunistycznego reżimu, mogą zdobyć się na odwagę, aby w stawianiu oporu prześladowaniom, mocno stanąć po naszej stronie.

Moje przywiązanie do czasu

Po rozejrzeniu się po okolicy, ojciec był w stanie poskładać w całość to, co wydarzyło się w noc aresztowania mojej matki, i zidentyfikował sprawców. Otrzymałam dostęp do bazy danych, którą przez lata gromadzili na platformie RTC praktykujący. Jest to obszerna lista nazwisk i danych kontaktowych chińskich organów ścigania, urzędników i funkcjonariuszy w różnych regionach i na różnych szczeblach, w tym na posterunkach policji, departamentach policji, Biurach 610 i Biurach Bezpieczeństwa Publicznego.

Znalazłam informacje o policjantach zaangażowanych w sprawę mojej matki i przekazałam je na Minghui.org i „The Epoch Times”. Wysłałam też artykuł w języku angielskim, w którym szczegółowo opisałam aresztowanie i przetrzymywanie mojej matki, obnażając bezprawie tego działania.

Mój ojciec dowiedział się, że po aresztowaniu, policjanci zajmujący się konkretną sprawą - przed przekazaniem jej do prokuratury, która następnie decyduje o dalszym postępowaniu - zwykle nadal kompletują dalsze dowody. Pewna praktykująca powiedziała mi, że krytyczny jest pierwszy miesiąc po aresztowaniu – o wiele łatwiej jest doprowadzić do uwolnienia osoby, zanim jej sprawa trafi do prokuratury. Po tym, jak prokuratura podejmie w danej sprawie decyzję, zazwyczaj trudno już jest kogoś uwolnić, a moja matka prawdopodobnie otrzyma wyrok. Ta praktykująca sama przeszła w Chinach dokładnie przez taki proces i została skazana na pracę przymusową.

Po wysłuchaniu historii tej praktykującej, podświadomie wyznaczyłam sobie miesięczny termin walki o uwolnienie mojej matki. Rozwinęłam silne przywiązanie do czasu i z każdym dniem stawałam się coraz bardziej niespokojna. Ciągle czułam, że ścigam się z czasem, bo inaczej moja matka zostanie skazana na śmierć. Im bardziej byłam przywiązana do posuwania się naprzód i robienia postępów, tym bardziej wydawało mi się, że wszystko jest powstrzymywane przez niewidzialną siłę.

Napotykanie na wiele przeszkód

Lista sprawców, którą przesłałam na stronę Minghui, nie została opublikowana od razu. Z powodu mojego egoistycznego nastawienia, poradziłam sobie z tym bardzo słabo – im wcześniej lista zostanie opublikowana, tym szybciej praktykujący z platformy RTC będą mogli zacząć wykonywać telefony w celu wyjaśnienia prawdy funkcjonariuszom zaangażowanym w sprawę mojej matki. Miałoby to ogromny wpływ i potencjalnie przyspieszyłoby proces jej ratowania. Kilkakrotnie wysłałam ten sam e-mail do Minghui, a nawet poprosiłam innych praktykujących o pomoc w wysłaniu tego samego e-maila ze swoich kont. Lista została w końcu opublikowana, jednak z powodu mojego przywiązania i niecierpliwości stworzyłam praktykującym z Minghui dodatkowo duplikującą się pracę. Za moją ignorancję chciałabym ich szczerze przeprosić.

Zawsze uważałam, że moment aresztowania mojej matki był bardzo niekorzystny. Grudzień to czas, kiedy lokalni praktykujący zaczynają mocno angażować się w promocję Shen Yun. Prosiłam kilku praktykujących z platformy RTC, aby zadzwonili w sprawie mojej matki. Niezależnie od tego, jak bardzo chcieli pomóc, po prostu nie mieli czasu.

Jednocześnie na niczym spełzły moje próby nawiązania kontaktu z samorządowcami i organizacjami międzynarodowymi. Kadencje wielu członków Kongresu Federalnego dobiegały końca i byli oni zajęci kampanią przed wyborami powszechnymi. Biura świeciły pustkami, a ja nie mogłam się skontaktować z żadnymi urzędnikami.

Moje e-maile do Amnesty International, lokalnej ambasady i ambasadorów służących w Chinach również pozostały bez odpowiedzi. Minęła ponad połowa grudnia, a ja zaczęłam się coraz bardziej niepokoić, ponieważ wiedziałam, że szansa na otrzymanie jakiejkolwiek odpowiedzi podczas świąt będzie znikoma. Mój „miesięczny” termin zbliżał się wielkimi krokami.

Rząd kraju w którym zamieszkuję działa w znacznie wolniejszym tempie niż Chiny. Obawiając się, że wyjdę na nachalną, powstrzymałam się od naciskania na natychmiastowe odpowiedzi na moje e-maile. Właśnie wtedy, gdy wydawało się, że moje wysiłki na wszystkich frontach dobiegły końca, pewien zachodni lekarz zasugerował, żebym nie pokładała wielkich nadziei na Ministerstwie Spraw Zagranicznych, i że on się w to zaangażuje. Argumentował, że łamanie praw człowieka jest w Chinach tak powszechne, że ministerstwo nie jest w stanie wszystkim pomóc, zwłaszcza że nie jestem nawet obywatelem tego kraju. Mój niepraktykujący współpracownik powiedział podobne rzeczy, wskazując, że rządy na całym świecie bardziej chcą utrzymywać dobre stosunki biznesowe z Chinami, niż wtrącać się w działalność KPCh polegającą na uciskaniu własnych obywateli.

Ich szczere bez wątpienia opinie, zmiażdżyły moją nadzieję. Ponieważ Amnesty International z powodzeniem uratowała miejscowego praktykującego, miałam wielkie nadzieje, że zagraniczne rządy i międzynarodowe organizacje praw człowieka skutecznie wywrą presję na KPCh. Kiedy po wysłaniu e-maili, przez kilka tygodni nie otrzymałam żadnej odpowiedzi, a ludzie przypominali mi, że szansa jest niewielka, przestałam być optymistką.

Pobudka

Mając nadzieję, że dostanę od niej pocieszenie i afirmację, zadzwoniłam do praktykującej, która została uratowana przez Amnesty International. Ona mnie jednak nie wsparła: „Nie powiedziałam, że Amnesty International na pewno pomoże uwolnić twoją matkę”. Oniemiała, wypaliłam: „To po co zwróciłam się do nich z prośbą o pomoc? Jeśli nie mogą uwolnić mojej matki, dlaczego marnuję czas na to wszystko?”.

Praktykująca surowo odpowiedziała: „Napisałeś te e-maile, aby wyjaśnić im prawdę. Wszystko, co robimy, ma na celu wyjaśnianie prawdy i zbawianie czujących istot. Jeśli wszystko, czego pragniesz, to uwolnienie twojej matki, to nadal kultywujesz na bardzo niskim poziomie”. Jej słowa zadały potężny cios mojemu ego i zraniły moje uczucia. Wiedziałam jednak, że ma rację – na tym właśnie polegał mój problem. Widząc, że sama z siebie się nie oświecałam, Mistrz musiał zaaranżować tę pobudkę.

Znajdowanie przywiązań

Zajrzałam w głąb siebie. Przede wszystkim miałam silne przywiązanie do sentymentalizmu i byłam egocentryczna. Wszystko, co robiłam, miało na celu uwolnienie mojej matki. Biegałam dookoła, szukając pomocy, czując niepokój i przygnębienie. Jednak przy tak silnych ludzkich poglądach i przywiązaniach, moje wysiłki nie mogły zostać docenione przez prawe istoty we wszechświecie; Mistrz też nie mógł mi pomóc. Praktykująca miała rację, kiedy powiedziała, że kultywuję „na niskim poziomie”.

Po drugie, byłam bardzo przywiązany do załatwiania spraw. Kiedy w przeszłości inni praktykujący dzielili się przykładami i doświadczeniami z udanych akcji ocalania, inspirowali mnie i dawali nadzieję. Ale wyrobiłam sobie też błędne przekonanie, że jeśli wykonam te wszystkie kroki i zrobię te wszystkie rzeczy, będę mogła liczyć dni do uwolnienia mojej matki. Podeszłam do problemu na tyle różnych sposobów na ile mogłam, z różnych punktów widzenia i na wielu frontach. Pomyślałam, że przynajmniej jedna z tych rzeczy zadziała. Pracowałam gorączkowo i bardzo „rozmieniłam się na drobne”, myląc to z kultywacją.

Co więcej, byłam przywiązany do wyników. Tak bardzo zależało mi na tym, by posunąć sprawy do przodu i osiągnąć rezultaty, że straciłam z oczu moją prawdziwą misję – doskonalenie się, wyjaśnianie prawdy i ratowanie czujących istot. Nie udało mi się spojrzeć na sytuację z perspektywy kultywującej i nie zdawałam sobie sprawy z mojej roli w tym wszystkim. Ta luka została wykorzystana przez stare siły – stworzyły iluzję, że żaden z moich planów nie działa.

Wreszcie, zbytnio polegałam na zwykłych ludziach. Uważałam, że organizacje międzynarodowe i zagraniczne rządy mają duży wpływ i władzę nad reżimem komunistycznym w Chinach. „Jeśli będą interweniować i wywierać presję na KPCh, moja matka na pewno zostanie uwolniona”. Ale czy nie wyniosłam zwykłych ludzi na zbyt wysoką pozycję? Czy praktykujący Dafa nie powinni być tymi, którzy pomagają Mistrzowi naprawić Fa i uratować czujące istoty? Jak mógłabym oczekiwać, że zwykli ludzie nas uratują?

Inspiracja moich prawych myśli przez artykuły Minghui

Po naszej rozmowie telefonicznej praktykująca przesłała mi kilka artykułów Minghui, które były niezwykle pomocne. Czytałam o praktykujących, którzy podczas przetrzymywania i prześladowania w Chinach za swoją wiarę, w ogóle się nie bali i zachowywali silne, prawe myśli. Gdziekolwiek się znajdowali, czy to w areszcie policyjnym, w obozie pracy przymusowej, czy w więzieniu, postrzegali to jako kolejne środowisko, w którym mogli wyjaśniać prawdę. Ponieważ, tak naprawdę, zawsze niezależnie od miejsca naszego pobytu i okoliczności mamy wybór, aby dobrze robić trzy rzeczy.

Mając silne prawe myśli, praktykujący ci stwarzali wiele okazji do wyjaśniania prawdy. Pomimo przechodzenia przez wielkie udręki, pokładali całkowitą wiarę w Mistrza i Fa, mocno wierzyli, że Mistrz ma kontrolę nad wszystkim i pozostawili wszystko Jego aranżacjom.

W porównaniu z tamtymi praktykującymi, pozostawałam w kultywacji daleko w tyle. Ich historie przypomniały mi, że zarówno ja, jak i moja matka jesteśmy uczniami Mistrza i powinniśmy mieć pełne zaufanie do jego planu. Nie muszę się martwić o moją matkę, ani o to przez co przechodzi. Bez względu na to, gdzie się znajduje, Mistrz nad nią czuwa i ją chroni. Mistrz zaaranżował idealne ścieżki kultywacji dla mojej matki i dla mnie.

W kultywacji Dafa nikt nie może kultywować dla innej osoby. Muszę tylko powiedzieć ludziom, co stało się z moją matką i wyjaśnić im prawdę. W międzyczasie powinnam również popracować nad pozbyciem się przywiązań i doskonalić samą siebie.

Pozbywanie się sentymentalizmu poprzez studiowanie Fa

Zidentyfikowałam swoje przywiązania i podjęłam decyzję, że będę sobie lepiej radziła. Łatwiej jednak było to powiedzieć niż zrobić. Mój sentymentalizm wobec matki nie był czymś, co mogłam od razu porzucić, tylko dlatego, że tak chciałam. Tęskniłam za nią i martwiłam się o nią. Zauważyłam, że jestem nią pochłonięta i nie mogę przestać o niej myśleć. To sprawiało mi wiele cierpienia i mnie dręczyło. Często wybuchałam płaczem i w niekontrolowany sposób szlochałam z trudem łapiąc powietrze. Każdego ranka, gdy tylko otwierałam oczy, czułam ogromny ciężar na piersiach i nie mogłam oddychać. Trwało to dzień za dniem.

Wszystko, co mogłam zrobić, aby wzmocnić moje prawe myśli, to studiować Fa. Kiedy w czwartym wykładzie Zhuan Falun przeczytałam „Przemianę karmy” zadałam sobie pytanie: „Czy nie znoszę teraz wiele bólu? Oznacza to, że moja karma przekształca się w cnotę. Im więcej wytrzymuję, tym większa jest przemiana. Jeśli uda mi się pozbyć sentymentalizmu i materii qing, będę się doskonaliła i wspinała się na wyższe poziomy. Czy wtedy mój gong również się nie zwiększy? Cóż za wspaniała rzecz — mogłabym z tego odnieść tak wiele korzyści”. Wierzyłam, że potrafię uwolnić się od bólu sentymentalizmu. Wiedziałam, że dam radę!

Utrzymywałam silne, prawe myśli i wzmocniłam moje studiowanie Fa. Pewnego ranka obudziłam się i mój sentyment do matki zniknął, a wraz z nim wszystkie moje zmartwienia. Substancje opuściły moje ciało i już na mnie nie wpływały. Po raz pierwszy od czasu aresztowania matki poczułam się spokojna i zrelaksowana. Byłam bardzo wdzięczna – Mistrz musiał usunąć substancję qing z mojego ciała. Pomógł mi i pchnął mnie do przodu, ponieważ widział, że naprawdę chcę się poprawić.

Następnego ranka jednak znów pogrążyłam się w zmartwieniu i smutku. Jednak intensywność tego została zmniejszona. W miarę jak wzmocniłam moje studiowanie Fa, wszystko znowu zniknęło. Po kilku rundach w tę i z powrotem, ból zmniejszał się coraz bardziej. W końcu nie było już wystarczająco dużo substancji, aby na mnie wpłynąć lub zakłócić moje prawe myśli.

Pracując nad uwolnieniem się od sentymentalizmu i przywiązania do wyników, nie przestawałam działać w sprawie petycji. Wysłałam dodatkowe informacje do Amnesty International i różnych zagranicznych agencji rządowych. Chociaż tylko Amnesty International zareagowała pozytywnie, wiedziałam, że mój wysiłek nie pójdzie na marne. Kiedy piszę do obcych rządów i ich agencji, czy nie wyjaśniam im prawdy?

Dowiedzą się, że praktykujący Falun Dafa w Chinach są przez ostatnie ponad 20 lat bezlitośnie prześladowani. Teraz, gdy mają przed sobą kolejną sprawę, czy będą stać na straży praw człowieka i wolności? A może zdecydują się nie prowokować KPCh i nadal będą przymykać na to oko? Mając wybór między tym co dobre a złe, między dobrem a złem, wybór nic nie robienia jest również podążaniem za złem. Kiedy piszę do tych rządowych i międzynarodowych agencji, czy nie daję im możliwości wyboru swojej przyszłości?

(Ciąg dalszy nastąpi)

Tekst ukazał się w wersji anglojęzycznej na stronie en.Minghui.org dnia 3.05.2024 r.

Wersja angielska

Wersja chińska